19 sty 2015

Choroba. Mówić, czy nie mówić? Oto jest pytanie.

Jeśli chorujecie długotrwale, to pewnie się zastanawiacie, czy powiedzieć rodzinie i w pracy o swojej chorobie. Również ja miałem takie wątpliwości. W sumie z rodziną nie było problemu. Zaraz po postawieniu diagnozy w 2012 wszyscy z rodziny wiedzą. No prawie wszyscy. Ci, z którymi rzadziej się spotykam oraz starsza ciocią. Nie chcieliśmy jej martwić ze względu na problemy ze zdrowiem.
Natomiast w pracy z rozmową o mojej nieuleczalnej przypadłości długo zwlekałem.

Były to jeszcze czasy kredy banku (kb). Po kilku m-cach najpierw rozmowa z bezpośrednią szefową a później z regionalną. Wszystko wytłumaczyłem, co to za choroba (jej świadomość w Polsce jest bardzo niska), jak medycyna ogranicz jej postęp. Oraz jaki może być jej dalszy przebieg. Rozmowy przebiegły w normalnej atmosferze. Później tylko czasem były pytania, jak samopoczucie? Ja nie miałem żadnych dodatkowych, niestandardowych potrzeb. Pracodawca nie bał się choroby i ewentualnej mojej nie dyspozycyjności.
Jakiś czas później zmienił się pracodawca na bz wbk. Pojawili się nowi przełożeni. Również długo zastanawiałem się nad rozmową o mojej chorobie. Czasami miałem wyjazd do lekarza na jeden dzień. Zdarzyło si również, że tydzień byłem w szpitalu.
Po blisko roku uznałem, że uczciwie będzie jak powiem, co mi dolega. Najpierw była rozmowa z regionalnym, później z bezpośrednim szefem. Podczas rozmów mogłem odczuć zrozumienie, współczucie. Była nawet sugestia o przeniesieniu na inne stanowisko, do lżejszej pacy. I po co te obawy. Myślę sobie.
W między czasie udało mi się otrzymać nawet pieniądze na leczenie, chyba z zfśs (starczy może na jeden turnus rehabilitacyjny). Dobre i to.
W międzyczasie usłyszałem o znajomego pracownika, że podobno jestem chorowity. Dodam, że ona nie wiedziała o mojej chorobie.
I tak w maju 2014 się popsuło (a było tak miło). Pojawiły się kontrole, częstsze wyliczenia efektów pracy, rozmowy i ostrzeżenia. Pod koniec maja bardzo nieprzyjemna rozmowa, gdzie próbowano przez ok 2 godziny udowodnić mi, że całymi dniami w pracy w oddziale nic nie robię i nie nadaję się do tej pracy. A poza tym zarabiam zbyt dużo.
W czerwcu moi szefowie przeszli samych siebie. Muszę przyznać, że nieźle główkują :). Dzień przed moim urlopem przyjechała o mnie delegacja (kadrowa i dyrektor) i chcieli mi wręczyć wypowiedzenie za porozumieniem z 3 miesięczną odprawą. Wiedzieli, że jeśli tego teraz tego nie zrobią, to jak wrócę z urlopu będę miał już dłuższy okres wypowiedzenia i trudniej będzie nam się rozstać.
Skontaktowałem się ze związkami i nie podpisałem dokumentów. Udałem się na zasłużony i wyczekiwany wypoczynek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz